Ekumenizm nie jest nawracaniem na naszą wiarę czy nasze
wyznanie, chociaż nie neguje prawa człowieka do nawrócenia, pojmowanego
również jako zmiana wyznania. Nie jest szukaniem zwycięstwa własnego Kościoła
nad innymi Kościołami, nie chce doprowadzić do jedności wszystkich przez
dominację jednego. Nie jest nową taktyką zdobywania przyjaciół i odzyskiwania
marnotrawnych synów w sytuacji, gdy zawodzi wołanie o powrót do Rzymu czy
o nawrócenie na reformację. Nie jest nową polityką Kościołów przyjętą dla
ocalenia chrześcijaństwa w zderzeniu z laickim i ateistycznym światopoglądem.
Ekumenizm nie przemilcza prawdy, by łatwiej zjednać rozmówcę.
Czym więc jest ekumenizm? Zapożyczony z języka greckiego
przymiotnik „ekumeniczny" wskazuje na uniwersalizm, powszechność, całość,
integralność i pełnię. Ekumenizm jest ruchem ku pełni chrześcijaństwa czy
pełniejszej jedności chrześcijan. Może rozwijać się wewnątrz poszczególnych
Kościołów i może też kształtować wzajemne odniesienia między Kościołami.
Sobór Watykański II zaproponował następujący opis ruchu ekumenicznego:
Przez "Ruch ekumeniczny" rozumie się działalność oraz przedsięwzięcia
zmierzające do jedności chrześcijan, zależnie od różnych potrzeb Kościoła
i warunków chwili, jak na przykład: najpierw wszelkie wysiłki celem usunięcia
gestów, opinii i czynów, które by w świetle sprawiedliwości i prawdy nie
odpowiadały rzeczywistemu stanowi braci odłączonych, a stąd utrudniały
wzajemne stosunki z nimi; następnie »dialog« podjęty między odpowiednio
wykształconymi rzeczoznawcami na zebraniach chrześcijan z różnych Kościołów
czy Wspólnot, zorganizowanych w duchu religijnym, w czasie którego to dialogu
każdy wyjaśnia głębiej naukę swej Wspólnoty i podaje przejrzyście jej znamienne
rysy. Przez taki dialog uzyskują wszyscy bliższe prawdy, poznanie doktryny
oraz życia jednej i drugiej Wspólnoty i bardziej bezstronną ocenę; wtedy
też te Wspólnoty osiągają pełniejszą współpracę we wszystkich zadaniach,
które dla wspólnego dobra stawia przed nimi sumienie chrześcijańskie, i
gromadzą się, gdzie tylko się godzi, na jednomyślną modlitwę. Wszyscy wreszcie
obliczają się ze swej wierności wobec woli Chrystusa co do Kościoła i jak
należy biorą się rzetelnie do dzieła odnowy i reformy (Dekret o ekumenizmie
nr 4).
Narodziny ekumenizmu
W pewnym sensie ekumenizm jest tak stary, jak podziały
w Kościele. Już Apostołowie interweniowali na rzecz jedności, gdy w młodych
gminach rysowały się pęknięcia (l J 2, 18-19; l Kor l, 11-13; 11, 18-19;
Ga l, 6-9). To samo czynili Ojcowie Kościoła, występując przeciw herezjom
i sektom. W pierwszym tysiącleciu wielokrotnie próbowano rozładowywać napięcia
oraz przezwyciężać schizmy zagrażające jedności Rzymu z Konstantynopolem.
Niestety, wyprawy krzyżowe skutecznie przygotowały grunt do wielkiego podziału
rozdzierającego Kościół na Wschodni i Zachodni. Nie zdołały tego naprawić
sobory unijne: w Lyonie w 1274 r. oraz we Florencji i Rzymie w latach 1439-1445.
Podobnie Sobór Trydencki nie odbudował wspólnoty zburzonej na Zachodzie
w okresie reformacji. Postępujące wewnętrzne rozbicie protestantyzmu dramatycznie
i spektakularnie ukazywało absurdalność sytuacji, tak wyraźnie sprzecznej
z wolą Chrystusa, który modlił się do Ojca, byśmy byli doskonale ze sobą
zjednoczeni, „jak my. Ojcze, jedno jesteśmy" (J 17,22). Od czasów reformacji
chrześcijańskiej nie umieli zaproponować żadnej formuły ogólnochrześcijańskiego
pojednania. Pojawiały się lokalne inicjatywy zjednoczeniowe, które można
i należy zaliczyć do ekumenicznych, na przykład polska Ugoda Sandomierska,
która w 1570 r. połączyła luteran, kalwinów i braci czeskich, a którą w
1970 r. wznowili polscy luteranie i reformowani. Niekiedy podkreśla się
ekumeniczne znaczenie Unii Brzeskiej (1596 r.) ze względu na to, że wykazała
w praktyce możliwość zjednoczenia z Rzymem bez rezygnacji z własnej liturgii
oraz tradycji Kościoła Wschodniego. Prawosławni jednak, dość zgodnie, uważają
Unię Brzeską za bolesną, wciąż krwawiącą ranę zadaną Kościołowi prawosławnemu.
Piszący o ekumenizmie na ogół nie zauważają ekumenizmu
w minionych stuleciach. Umiejscawiają go w naszym wieku. Zamiast polemizować
dłużej z tym uproszczeniem, zobaczmy, jak wygląda dwudziestowieczny, współczesny
ekumenizm.
Dziecko to miało wielu ojców, głównie jednak dwóch: widmo
wojny i fatalne doświadczenia misyjne. Protestanci i anglikanie na konferencji
w Hadze (1907 r.) postanowili zjednoczyć siły, by uratować pokój. Utworzyli
komitet, który przygotował specjalną konferencję w Lozannie (1914 r.).
Katolicy pod przewodnictwem kard. D. Merciera zorganizowali konferencję
w Liege, gdzie podpisali tuż przed wojną deklarację za pokojem i utworzyli
międzynarodowy komitet, który zorganizował zjazd w Londynie i Bernie (1915
r.). Ustalono tam oficjalną nazwę ruchu: Światowy Alians Międzynarodowej
Przyjaźni poprzez Kościoły; wskazuje ona zasadniczą ideę działania: Kościoły
w służbie wzajemnego zbliżenia narodów. Do dzisiaj pokój stoi w centrum
ekumenicznej działalności Kościołów.
W tym samym mniej więcej czasie protestanccy i anglikańscy
misjonarze energicznie domagali się położenia kresu gorszącej rywalizacji
na terenach misyjnych, paraliżującej dzieł o ewangelizacji. Konferencję
misyjną w Edynburgu zwołaną w tej sprawie w 1910 r. uznano za początek
współczesnego ruchu ekumenicznego. Obok nurtu misyjnego wykrystalizował
się nurt doktrynalny w postaci Komisji „Wiara i Ustrój" (1920 r.) oraz
nurt działalności praktycznej, tak zwane Praktyczne Chrześcijaństwo i Komisja
„Życie i Działanie" (1918 r.).
----------------------------------------
Powyższy tekst został przepisany z książki ks. Mariana Ruseckiego "teologia
dla szkół średnich - być chrześcijaninem dziś"
Last updated: 10-X-2000. WWW Designed & Made by Duńczyk Webmaster